Gdynia - Orłowo 26 maja 2013 r.
Elbląg 19 maja 2013 r. 

Powrót na górę

Drugie spotkanie ze Staszkiem Popisem z R.P.A. i jego żoną 

 

    Drodzy, Koleżanki i Koledzy,

 

    Nie przypuszczałem, że mój email do Leszka powiadamiający o naszym przylocie do Polski, i że chciałbym się z nim zobaczyć wywoła natychmiastową reakcją organizacji spotkania z większą grupą „Rocznik 60”. Było to moim życzeniem, lecz nie śmiałem przyjaciela kłopotać moimi życzeniami.

 

    Ponieważ nasz pobyt w kraju nie był długi ostateczna decyzja zapadła, że spotkanie odbędzie się w Orłowe.

 

    Moje oczekiwania były zbyt skromne w porównaniu do tego, co nas z żoną spotkało. Nie przypuszczałem, że tak liczne grono Koleżanek i Kolegów będę mógł witać i spędzić czas w tak drogim mojemu sercu towarzystwie.

 

    Oboje z żoną odnieśliśmy bardzo sympatyczne wrażenie Waszej serdeczności i wyjątkowo sympatycznej i ciepłej atmosfery spotkania, a przede wszystkim wspaniałym młodzieńczym wyglądem i z okresu studenckiego figurą.

 

    Serdecznie dziękujemy wszystkim obecnym na wspólnym Koleżeńskim spotkaniu w Orłowe, szczególnie dziękuję Leszkowi, Jurkowi, Jadzi, Eulalii i Lucusiowi za bardzo miłą inicjatywę i organizację spotkania w tak serdecznym i miłym dla mnie gronie. Dziękuję Wam za bardzo sympatyczny prezent z Waszymi dedykacjami.

 

    Mam nadzieje ze spotkamy się wkrótce, lecz tym razem na naszej stronie internetowej „Rocznik60”. Dzięki wspaniałomyślności Leszka i zaufanie, jakie mi okazał przekazując mi pałeczkę edytora naszej strony internetowej „Rocznik 60”. Mam nadzieje, że będzie to jakaś moja mała cegiełka w rozpowszechnieniu wiedzy o Was wszystkich tej wspanialej grupy byłych studentów a obecnie wspaniałych profesjonalistów.

 

    W sobotnie południe przed wizytą w Orłowe widzieliśmy się z Andrzejem Błażkiem i jego żoną (pierwsze 4 zdjęcia ), którzy wracając z urlopu zawitali do Elbląga. Było to mile i serdeczne spotkanie po wielu latach. W ciągu kilku godzin jakie razem spędziliśmy opowiadaniom nie było końca. Serdecznie Wam dziękujemy za tak mile spotkanie.

 

    To już prawie 34 lata, kiedy to wraz z żoną opuściliśmy kraj, jak się nam wydawało na krótko, tymczasem stało się inaczej. Po Libii i Grecji ostatecznie osiedliliśmy się w Południowej Afryce w Durbanie, porcie morskim nad Oceanem Indyjskim.

    Tutaj, w tym odległym kraju gdzie jest nasz dom, często wspominam okres młodości, studiów i pierwszy okres pracy zawodowej w kraju i na obczyźnie.

    Słowo Obczyzna jest przeciwieństwem do Ojczyzna, co właściwie to drugie słowo znaczy? Czym jest Ojczyzna?

 

Ojczyzna – termin o dwojakim znaczeniu, odnoszącym się do przestrzeni istotnej dla pojedynczego człowieka (jednostki) bądź zbiorowości (narodu), wyznaczone zwłaszcza miejscem urodzenia tych osób, ich zamieszkiwaniem przez istotna część życia, czy miejscem pochodzenia ich przodków bądź rodziny.

 


 

Karol Wojtyła napisał w 1974 r. poemat Ojczyzna:

 

    „Ojczyzna – kiedy myślę – wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam, mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega ku innym, aby wszystkich ogarniać w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas: z niej się wyłaniam... gdy myślę Ojczyzna – by zamknąć ją w sobie jak skarb. Pytam wciąż, jak ja pomnożyć, jak poszerzyć tę przestrzeń, którą wypełnia. (...) Ojczyzna: wyzwanie tej ziemi rzucone przodkom i nam, by stanowić o wspólnym dobru i mową własną jak sztandar wyśpiewać dzieje”.

 

„Ojczyzna to nie tylko kraj dzieciństwa, miejsce urodzin, to również kraj osiedlenia, kraj, który żywi i stwarza warunki do godnego życia. Moja ojczyzna to tożsamość kim jesteśmy i droga, którą podążamy.”

„Promień światła niechaj pada w serca i prześwietla mroki pokoleń. Strumień mocy niech przenika słabości”.

 


 

Gdy dookoła mówią językami...

 

1. Gdy dookoła mówią językami, jak narastały pokolenia, wnosząc do skarbca swej ziemi rzeczy stare i nowe – Ziemia stała się łożyskiem świateł zapalonych głęboko w ludziach, płynęły wciąż jednakowo te same rzeki i wciąż na nowo opływał ziemię strumień mowy wzbierający historią. Wody rzek zbiegały ku dołowi, strumień mowy dążył w stronę szczytu. Szczytem był każdy człowiek wyrastający z tej ziemi i każdy nim jest – równocześnie szczyt wznosi się ponad każdym i ponad wszystkimi, wznosi się coraz stromiej i coraz głębiej zapada w sumienia.

 

2. Gdy dookoła mówią językami, dźwięczy pośród nich jeden: nasz własny.

Zagłębia się w myśli pokoleń i ziemię naszą opływa i staje się dachem domu,

w którym jesteśmy razem – poza nim dźwięczy rzadko – (w grupach ludzi, którzy mówią wokoło, jakby wyspy opłynięte oceanem powszechnej ludzkiej mowy, nie znajduje własnej fali) – nie rozszerzyły się zasoby mej ziemi, jeśli nawet odpłynęła mowa,

to żeby zanikać powoli w wysychających łożyskach – nie podjęły mowy moich ojców języki narodów, tłumacząc „za trudno” lub „zbędna” – na wielkim zgromadzeniu ludów mówimy nie swoim językiem. Język własny zamyka nas w sobie: zawiera a nie otwiera.

 

3. Tak zwarci wśród siebie jedną mową, istniejemy w głąb własnych korzeni,

czekają na owoc dojrzewań i przesileń. Ogarnięci na co dzień pięknem własnej mowy, nie czujemy goryczy, chociaż na rynkach świata nie kupują naszej myśli z powodu drożyzny słów. Czyż nie żywimy pragnienia głębszej jeszcze wymiany? Lud żyjący w sercu własnej mowy pozostaje poprzez pokolenia tajemnica myśli nie przejrzanej do końca.

 


 

Słyszę jeszcze dźwięk kosy...

 

Ojczyzna – kiedy myślę – słyszę jeszcze dźwięk kosy, gdy uderza o ścianę pszenicy, łącząc się w jeden profil z jasnością nieboskłonu.

Lecz oto nadciągają kosiarki, zapuszczając do wnętrza tej ściany i dźwięków monotonie i ruchów gwałtowne pętle, i tną...

 


 

Docieram do serca dramatu...

 

1. Poza mową otwiera się przepaść. Czy jest to niewiadoma słabości,

jakiej doświadczyliśmy w ojcach naszych i dziedziczymy w sobie?

Wolność stale trzeba zdobywać, nie można jej tylko posiadać.

Przychodzi jako dar, utrzymuje się poprzez zmaganie.

Dar i zmaganie wpisują się w karty ukryte, a przecież jawne. Całym sobą płacisz za wolność – więc to wolnością nazywaj, że możesz płacąc ciągle na nowo siebie posiadać. Tą zapłatą wchodzimy w historię i dotykamy jej epok: Którędy przebiega dział pokoleń między tymi, co nie dopłacili, a tymi co musieli nadpłacać?

Po której jesteśmy stronie?

Nadmiar tylu samostanowień czyż nie przerósł sil naszych w przeszłości?

Czyż ciężarów historii nie dźwigamy jak filar, którego pękniecie nie zabliźniło się dotąd?

 

2. Ojczyzna: wyzwanie tej ziemi rzucone przodkom i nam,

by stanowić o wspólnym dobru i moją własną jak sztandar wyśpiewać dzieje. Śpiew dziejów spełniają czyny zbudowane na opokach woli.

Dojrzałością samostanowienia osądzamy młodość naszą,

czasy rozbicia i złoty wiek – osądziła złota wolność niewola. Nasilili w sobie ów wyrok bohaterowie stuleci: w wyzwanie ziemi wchodzili jak w ciemna noc,

wołając „wolność jest droższa niż życie!”.

Osądziliśmy wolność naszą sprawiedliwiej niż inni (podnosiła swój głos tajemnica

dziejów): na ołtarzu samostanowienia płonęły ofiary pokoleń –

przejmujące wołanie wolności silniejszej niż śmierć.

 

3. Czyż możemy odrzucić wołanie, które rośnie w nas,

jakby nurt w za wysokich i zbyt stromych brzegach?

Czyż możemy mierzyć naszą wolność wolnością innych?

- zmaganie i dar –

Wy, co wolność waszą związaliście z naszą, przebaczcie!

I patrzcie! – że wolność naszą i waszą odkrywamy ciągle na nowo jako dar, który przychodzi, i zmaganie,

którego wciąż nie dosyć.

 

Refren:

Kiedy myślę: Ojczyzna, szukam drogi, która zbocza przecina jakby prąd wysokiego napięcia,

biegnąc góra – tak ona biegnie stromo w każdym z nas i nie pozwala ustać.

Droga biegnie po tych samych zboczach, powraca na miejsca te same, staje się wielkim milczeniem,

które nawiedza co wieczór zmęczone płuca mej ziemi.

 


 

Myśląc Ojczyzna, powracam w stronę drzewa...

 

1. Drzewo wiadomości dobrego i złego wyrastało nad brzegami rzek naszej ziemi,

wyrastało wraz z nami przez wieki, wrastało w Kościół korzeniami sumień.

Nieśliśmy owoce, które ciążą i które wzbogacają.

Czuliśmy, jak głęboko rozszczepia się pień, choć korzenie wrastają w jeden grunt...

Historia warstwą wydarzeń powleka zmagania sumień. W warstwie tej drgają zwycięstwa i upadki.

Historia ich nie pokrywa, lecz uwydatnia... Czyż może historia popłynąć przeciw prądowi sumień?

 

2. W którą stronę rozgałęził się pień? W którą stronę podążają sumienia?

W którą stronę narasta historia naszej ziemi? Drzewo wiadomości nie zna granic. Granicą jest tylko Przyjście, które zmagania sumień i tajemnice dziejów połączy w jednym Ciele –

i drzewo wiadomości zamieni w Źródło Życia wciąż wzbierające.

Lecz dotąd dzień każdy przynosi to samo rozszczepienie w każdej myśli i czynie,

z którego Kościół sumień rośnie w korzeniach historii.

 

3. Obyśmy nie stracili sprzed oczu tej przejrzystości, z jaką przychodzą ku nam wydarzenia zabłąkane

w niewymiernej wieży, w której człowiek jednakże wie dokąd idzie.

Miłość sama równoważy los. Obyśmy nie rozszerzali wymiarów cienia.

Promień światła niechaj pada w serca i prześwietla mroki pokoleń.

Strumień mocy niech przenika słabości.

Nie możemy godzić się na słabość.

 

4. Słaby jest lud, jeśli godzi się ze swoja klęską, gdy zapomina,

że został posłany, by czuwać aż przyjdzie jego godzina.

Godziny wciąż powracają na wielkiej tarczy historii.

Oto liturgia dziejów.

Czuwanie jest słowem Pana i słowem Ludu, które będziemy przyjmować ciągle na nowo.

Godziny przechodzą w psalm nieustających nawróceń:

Idziemy uczestniczyć w Eucharystii światów.

 

5. Więc schodzimy ku tobie, ziemio, by poszerzyć cię we wszystkich ludziach –

ziemio naszych upadków i zwycięstw,

która wznosisz się we wszystkich sercach tajemnica paschalna.

– Ziemio, która nie przestajesz być cząstką naszego czasu.

Ucząc się nowej nadziei, idziemy poprzez ten czas ku ziemi nowej.

I wznosimy ciebie, ziemio dawna,

jak owoc miłości pokoleń, która przerosła nienawiść.

 

 


 

Staszek Popis

Durban, South Africa