GALERIA
(kliknij w miniaturę zdjęcia aby je powiększyć)
"Czterdzieści lat minęło..."
2 ÷ 4 czerwca 2000 r.
VII. Zjazd - Sasino k. Choczewa
Jak w piosence - "Czterdzieści lat minęło ...", tyle upłynęło od czasu ukończenia studiów. Sasino. Nareszcie spotkanie nad polskim morzem. Piękny pałac, zupełnie nowa sceneria. Pierwsza refleksja - gratulacje dla organizatorów - dla Witka Pieśli. Nowe czasy, super klasa. Wiara zjechała tłumnie. Wydana ostatnio książka nie była zapewne bez wpływu na frekwencję. Z dużym rozrzewnieniem powitaliśmy kolegów, którzy po raz pierwszy przyjechali na nasze spotkanie: Bogdana Dmochowskiego i Jurka Kozłowskiego.
Porządek Zjazdu (wypełniony co do minuty):
piątek 02.06.2000 r.
15.00 - 17.00 - przyjazd i zakwaterowanie uczestników;
17.00 - 18.00 - obiadokolacja;
18.00 - 21.00 - spotkania w grupach, plotkowanie;
21.00 - 24.00 - ognisko, śpiewy, pieczona szynka;
sobota 03.06.2000 r.
9.00 - 10.00 - śniadanie;
10.00 - 14.00 - spacer nad morzem, tenis, siatkówka, ew. siłownia i inne zajęcia;
14.00 - 15.00 - obiad;
15.00 - 16.00 - drzemka poobiednia;
16.00 - 18.00 - spotkania w grupach, indywidualne referaty uczestników, dyskusja o książce;
18.00 - 20.00 - przygotowanie do balu;
20.00 - do rana - WIELKI BAL;
niedziela 04.06.2000 r.
9.00 - 10.30 - śniadanie w porze dostosowanej do indywidualnych możliwości uczestników;
10.30 - 13.00 - zajęcia rekreacyjne, spacery, spotkania w grupach;
13.00 - 14.00 - obiad pożegnalny, podjęcie rezolucji o następnym zjeździe;
14.00 - 15.00 - wyjazd uczestników do domów.
Frekwencja rekordowa, większa niż 25 lat temu na pierwszym zjeździe w Jastrowiu. Zebrało się nas na dłużej lub na krócej 56 koleżanek i kolegów oraz 9 osób towarzyszących. Ma to swoją wymowę i świadczy o łączących nas więzach. "Silna grupa" - 14-tka uczestników wszystkich naszych zjazdów - znowu zjawiła się w komplecie. Pogoda jakby zamówiona. Wyjątkowo wysoki poziom estetyczny i kulinarny spotkań przy stole. Przystępne ceny w bardzo dobrze zaopatrzonym barze.
Od początku spotkania dużo rozmów o książce. Zebraliśmy podpisy na egzemplarzu dla Wiktora w Nowym Yorku. Wiele Koleżanek i Kolegów ubolewa, że nie dość aktywnie włączyło się ze swoimi tekstami do tego dzieła. Według powszechnej opinii trzeba kontynuować spisywanie historii naszego rocznika. Jedną z koncepcji dla formy takiej kontynuacji jest założenie strony internetowej.
Pierwszego dnia wieczorem tradycyjne ognisko. Zupełny luz. Pieczona szynka podana jak na konkursie kulinarnym. Zaczęły się tańce i spadł deszcz. Trzeba było przenieść się pod dach. Tańce trwały do późnej nocy a Włodek Zimnowodzki częstował wyborną whisky. Po śniadaniu zbiorowy spacer do latarni morskiej i nad brzeg morza.
Serce się raduje, że znów jesteśmy razem. Okazja aby posłuchać opowiadań o codzienności, o radościach, kłopotach i samemu się pożalić i pochwalić. Nadmorska sceneria łatwo przenosi nas do lat studiów.
Wieczorem uroczysty bal. Panie wytwornie eleganckie, panowie szarmanccy, porywali panie do tańca, nie dawali wytchnienia uroczym koleżankom. Prezydent Góra (Jerzy) odznaczył czternastoosobową "silną grupę" polarną "górką". Marian pięknie zaśpiewał udowadniając, że talent jego wciąż szybuje w wysokich rewirach. Piękne chwile szybko mijają. Na obiedzie decyzja: - następny zjazd za dwa lata, organizuje grupa olsztyńska. No i książkę trzeba dalej pisać. Ledwo przyjechaliśmy, już trzeba się żegnać.
Lech Rościszewski
Kochani,
Natłok wrażeń i czas poświęcany piłce kopanej nie może mieć wpływu na koleżeńskie powinności. Dlatego też wysyłam jak tylko można było najwcześniej fotki z naszego spotkania przygotowane przez niezawodną moją Celinkę. Wszyscy jesteśmy na tych fotkach tylko Celinki nie można dojrzeć, więc proszę o jedną fotkę, na której Ona się znalazła. Piszę ten list do wszystkich Was, bo kopert Celinka przygotowała dwadzieścia, choć to i tak o 30 za mało, jak nie trudno policzyć z frekwencji zjazdowej. Irenie jeszcze raz serdecznie gratuluję udanej organizacji i proszę o aktualne adresy naszych koleżanek i kolegów oraz o sprawozdanie i wrażenia ze Zjazdu, aby to umieścić na naszej stronie www.rosciszewski.pl/rocznik60/. Adres podaję jeszcze raz na wypadek gdyby ktoś nie zanotował. Byłoby wysoce pożądane gdyby inni chętni zechcieli o tym spotkaniu co nieco napisać. Proszę też, teraz i zawsze, o inne informacje o naszych koleżankach i kolegach oraz o ciekawostkach dotyczących naszego Rocznika. Dla wszystkich takich informacji i komunikatów jest miejsce na naszej stronie. Szczególnie serdecznie pozdrawiam Wiktora i Staszka, kolegów za morzami, oraz Witka, który nie mógł wziąć udziału w naszym spotkaniu. Obiecuję, że niezwłocznie prześlę wszystkie materiały pisane, które dotrą do mnie, abyście mieli jak najlepszą informację o naszym Zjeździe. Gorąco pozdrawiamy i ściskamy –
Lech i Celinka